(1921 X 17 Pachole - )

kapitan żeglugi wielkiej

Z Pachola na Dar Pomorza

Rodzice Józefa Kwiatkowskiego, Jan i Maria z domu Kiryczuk, we wsi Pachole (dziś powiat parczewski) gospodarowali na sześciu hektarach. Jak wspomina kapitan - rozrzuconych w 17 kawałkach w promieniu pięciu kilometrów od domu. On kolejne klasy szkoły powszechnej kończył w Pacholu, Kodeńcu, ostatnią siódmą - w Parczewie. Został przyjęty do czteroletniego Gimnazjum Mechanicznego w Siedlcach, ale naukę po dwóch latach przerwała mu wojna. Wrócił do gospodarstwa rodziców, pomagał im przetrwać w ciężkich, wojennych warunkach, naznaczonych przez braki żywieniowe i konieczność ukrywania się przed wywózką na roboty.

We wrześniu 1941 zdał egzamin do Prywatnej Technicznej Szkoły Mechanicznej w Lublinie, nadrobiwszy wcześniej samemu dwa lata gimnazjum. W Lublinie został zaprzysiężony do konspiracji (ZWZ), zajmował się wraz z kolegami kolportażem prasy, przenoszeniem broni, rozklejaniem na mieście plakatów. W styczniu 1943 wpadł w obławę na dworcu kolejowym w Lublinie, został aresztowany i osadzony na Zamku Lubelskim a potem przewieziony na Majdanek. Po dwóch miesiącach wyciągnął go stamtąd dyrektor szkoły (notabene volksdeutsch), który zaświadczył, że Józef Kwiatkowski jako wykwalifikowany robotnik będzie w przyszłości potrzebny Rzeszy Niemieckiej.

Wrócił na wieś do rodziców, wstąpił do AK (oddział w Pacholu, w którym był też jego brat Karol). Po złożeniu broni 22 lipca 1944 wszyscy żołnierze rozeszli się do domów. Wiosną 1945 Józef został przyjęty do drugiej klasy Liceum Matematyczno - Fizycznego w Białej Podlaskiej i w czerwcu1945 otrzymał świadectwo dojrzałości.

Ciągnęło go na morze... Dostał się na kurs organizowany przez Ligę Morską, z legitymacją upoważniającą do przejazdu pociągiem towarowym (bo tylko takie kursowały wtedy na tej trasie) wyruszył na Mazury, do Łuczan. Po zajęciach teoretycznych kursanci zajmowali się wydobywaniem z tamtejszego jeziora zatopionych jachtów, które po remoncie miały służyć do ćwiczeń. Tymczasem w Gdyni powstawała Szkoła Morska, pierwszy nabór miał się odbyć jesienią 1945 roku. Po odbyciu miesięcznego kursu bosmańskiego i zakwalifikowaniu przez komisję lekarską Józef Kwiatkowski wraz z kolegami przystąpił do egzaminu wstępnego. Był jedną ze 135 osób przyjętych na pierwszy rok (na 2500 podań).

Warunki lokalowe szkoły na początku były bardzo skromne, w trakcie nauki trwały remonty. Do tego duża rozpiętość wieku studentów (roczniki 1919 - 1928), często mających doświadczenia wojenne. Program nauczania szkoły stanowił kontynuację przedwojennych tradycji, nauka trwała trzy lata. Dyrektorem szkoły był kpt. Konstanty Maciejewicz, przedwojennydowódca statku szkoleniowego Dar Pomorza. W październiku 1945 Dar Pomorza był uroczyście witany na Oksywiu po powrocie ze Szwecji, gdzie przebywał w czasie wojny. Na jego pokładzie uczniowie szkoły mieli zdobywać praktyczne umiejętności zawodu marynarza.

Po ukończeniu pierwszego roku nauki w maju 1946 Józef Kwiatkowski został zaokrętowany na Dar Pomorza w celu odbycia praktyki kandydackiej w czasie rejsu do Sztokholmu. Po drugim roku Szkoły Morskiej odbył praktykę na statku pasażerskim m/s "Batory". Po ukończeniu nauki i zdaniu egzaminu końcowego w 1948 wraz z innymi absolwentami odbył rejs do Liverpoolu i Bergen. Zdał egzamin praktyczny i uzyskał dyplom ukończenia Państwowej Szkoły Morskiej. Następnie pod koniec 1948 został powołany przed Komisję Kwalifikacyjną na Oksywie. Na podstawie egzaminu sprawdzającego świadomość polityczną nie został zakwalifikowany do służby w Marynarce Wojennej i tym samym pozbawiony prawa pływania na statkach (jak sam przypuszcza, z powodu tego, że nie ujawnił swojej przynależności do AK w czasie wojny). W podobnej sytuacji znalazła się większość jego kolegów z roku - pierwszych powojennych absolwentów PSM. Starali się oni wobec tego znaleźć gdzieś pracę, w porcie przy przeładunkach, w rybołówstwie, w Kapitanacie Portu, na holownikach itp.

Józef Kwiatkowski w maju 1950 rozpoczął pracę na holowniku w Zarządzie Portu Gdańsk - Gdynia, pracował tam do 20 marca 1951 roku. Tego samego dnia został zatrudniony na statku szkoleniowym Dar Pomorza jako starszy marynarz w charakterze instruktora, potem jako czwarty, trzeci i wreszcie drugi oficer (1953), a od października 1956 pełnił funkcję starszego oficera. Na tym stanowisku pracował nieprzerwanie (po drodze w 1957 uzyskał dyplom Kapitana Żeglugi Wielkiej) aż do 9 lutego 1979, kiedy to na polecenie rektora Wyższej Szkoły Morskiej bez podania przyczyny został wyokrętowany z Daru Pomorza. Łącznie spędził na tym statku 29 lat. Objął funkcję starszego oficera na statku szkoleniowym „Zenit” i pływał na nim do maja 1985, również w funkcji kapitana. Wtedy odszedł na emeryturę.

W 1972 został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski za udział w Operacji Żagiel - 1972. Był wykładowcą Państwowej Szkoły Morskiej w Szczecinie. Wydał książki: Byłem chiefem na Darze Pomorza (Gdańsk 1996) oraz wersję rozszerzoną tej publikacji Dar Pomorza. Rejsy i załoga (Pelplin 2007). Opasły tom zawiera szczegółową kronikę dziejów szkoleniowego żaglowca i jego załogi (oprócz tego dużo subiektywnych opinii) - począwszy od „narodzin” w stoczni Blohm & Voss w Hamburgu w 1909 aż do zakończenia „kariery” w 1982, kiedy Dar Pomorza stanął przy gdyńskim nabrzeżu jako muzeum.

                                                                                                                              Marta Goździk